Dziewczyny siedziały na kanapie i zawzięcie o czymś rozmawiały jakby
sytuacja z chłopakami wcale nie miała miejsca z godzinę temu. Blaise cały czas
zawzięcie siedział w swoich książkach jakby to mogło uchronić go od wszelkich
nieporozumień i przykrych sytuacji otaczających ich całą grupę.
– No, widziałam piękną scenę na boisku – nagle usłyszeli skrzeczący
głos Parkinson i odwrócili się w jej stronę – Naprawdę nie wiedziałam, że nie
umiecie wychować sobie nawet Pottera – dodała i uśmiechnęła się z wielką drwiną.
– Dla twojej wiadomości my nie musimy wychowywać sobie przyjaciół bo
są z nami z własnej woli, nie to co twoi – dziewczyny ponownie odwróciły się w
stronę dobiegających słów i zobaczyły Harry’ego, który mierzył dziewczynę
zimnym spojrzeniem.
W głowach
przyjaciółek zagościły myśli, co też ten Draco zrobił mu w pokoju.
– Hmmm, a któż to może mnie osądzać – prychnęła w jego stronę – Ty nie
masz ich w ogóle – machnęła na niego ręką i głupio zachichotała.
Agnes z
Pauliną podniosły się z kanapy, ale Draco zatrzymał je gestem ręki żeby nic nie
robiły. Jakby wiedział, że Harry doskonale poradzi sobie z natrętną dziewuchą,
a to na dodatek umocni jego pozycje, że wcale nie jest takim grzecznym
Chłopcem Który Przeżył, a prawdziwym Srebrnym Chłopcem Slytherinu.
– Ja nie mam ich w ogóle powiadasz? A przepraszam Cię bardzo z kim
jadam posiłki? Z kim się uczę? Z kim spędzam wolny czas? Bo jak widzę, ty
robisz to sama, a jak nie, to na siłę próbujesz wejść tam gdzie Cię nie chcą. A
ja, moja droga Pansy, robie to wszystko z grupką osób, która dla twojej
świadomości jest grupą moich przyjaciół – powiedział i minął ją szerokim łukiem
podążając do dziewczyn, które stały oniemiałe z całej zaistniałej sytuacji.
Tak jak
blondyn przewidział, nie dość, że brunet poradził sobie z Parkinson to jeszcze
ją zgasił. Jak na razie Potter powoli zaczyna pasować do całego otoczenia domu
i jego mieszkańców. W głowie Draco pojawiła się myśl, że jeśli pójdzie tak
dalej, to niedługo cały Dom Węża będzie jadł im z ręki.
– Harry... – zaczęła Agnes, ale brunet uśmiechnął się do niej i
ucałował ją w policzek.
– Dziękuje, że coś mi dziś uświadomiłaś – wyszeptał i mocno ją do
siebie przytulił.
Dziewczyna
w pierwszej chwili była w lekkim szoku, ale już po kilku sekundach oddała jego
mocny uścisk.
– Od tego ma się przyjaciół – wyszeptała do jego ucha podczas uścisku.
Oderwał się
od przyjaciółki, obdarzył ją szczerym i życzliwym uśmiechem, a następnie
odwrócił się do reszty.
– A teraz chodźmy na resztę zajęć, bo wydaje mi się, że chyba to jest
w naszych obowiązkach – razem minęli oniemiałą Parkinson, która stała tam z
urażoną miną i nie odzywała się do nikogo.
Cała paczka
już po chwili zaczęła wspinać się po schodach prowadzących z lochów i razem poszli na
zajęcia OPCM.
*
– Człowieku, nawet nie wiesz jak mi się dziś nie chce iść na tą
Astronomie. –
westchnął blondyn i opadł na Agnes siedzącą na kanapie. Blondynka głośno
westchnęła, ale nie zrzuciła go z kolan i tak już dawno do tego przywykła.
– Wszystkim się nie chce – powiedział Harry, poprawił się na swoim
miejscu i obserwował blondyna na kolanach przyjaciółki.
Pomimo tego,
że Agnes wiele razy kłóci się z Malfoy'em to i tak widać, że kocha go jak brata
- takie myśli pojawiły się w głowie Harry’ego. Trzeba to sobie zanotować, stwierdził
i delikatnie się uśmiechnął. Draco machnął na niego nieznacznie ręką i spojrzał
na przyjaciółkę, której mościł się na kolanach.
– Nie za dobrze? – spytała i delikatnie go szturchnęła, ale i tak
mimowolnie uśmiechnęła się, ponieważ ten gest przypomina jej chwile spędzone w
domu w rodzinnej i przyjacielskiej atmosferze, kiedy to cała rodzina Clark, O’Connel
i Malfoy spędzała ze sobą wiele popołudni, a nawet świąt.
– Jakbyś jeszcze mnie posmyrała po włosach to byłoby doskonale – uśmiechnął
się i pokazał jej język.
– Po moim trupie – zmrużyła groźnie oczy, a chłopak wzruszył tylko
ramionami i po chwili zaczął się śmieć z miny Agnes.
– Zabini co ty tak studiujesz ? – zapytał Harry i zaczął mu się
przyglądać, ponieważ od kiedy tu siedzą po zajęciach i czekają na ostatnie tego
dnia, które są równo o północy chłopak zawzięcie coś czyta.
– Nie twój interes – odwarknął nawet nie podnosząc na niego wzroku.
Harry odwrócił się speszony od chłopaka.
Zaczął się
zastanawiać kiedy on się w końcu zorientuje, że wcale nie chce zająć jego
miejsca i zacznie traktować go normalnie, a nie jak jakiegoś intruza, którym
nie jest.
– Ale tak naprawdę Blaise, co ty ciągle czytasz? – Agnes spojrzała na
niego, a chłopak po usłyszeniu jej pytania natychmiast oderwał się od
pergaminów i na nią spojrzał.
Dziewczyna
ukradkiem spojrzała najpierw na Harry'ego, który wydawał się lekko urażony i na
Paulinę, która z zaciętą miną obserwowała Zabini’ego.
– No nic, po prostu czytam sobie o eliksirach żeby dobrze przygotować
się do następnych zajęć. Profesor Snape na pewno będzie wszystkich cisnął za
ostatnie zajęcia, bo żaden z przeklętych Gryfonów nie miał zamiaru się przygotować
– chłopak wzruszył ramionami i ponownie zanurkował w papierzyska.
– Wcale nie są przeklęci tylko nie lubią tego przedmiotu i tyle. Po za
tym są do nas tak samo uprzedzeni jak my do nich i nie lubią eliksirów bo Snape jest
naszym opiekunem – wtrącił się Harry, ale Zabini nie zaszczycił go nawet jednym
spojrzeniem jakby nigdy się nie odezwał.
Agnes
spojrzała na Harry’ego i w geście skinęła mu głową, że rozumie o co mu chodzi.
Kątem oka, patrząc na bruneta, widziała jak że Paulina gotowała się ze złości i
teraz już patrzyła na Zabini’ego wzrokiem rzucającym Avady.
– Masz zamiar odpowiedzieć Harry’emu? – Agnes zapytała chłopaka, żeby
chociaż trochę uratować go od gniewu przyjaciółki.
– Nie nikt nie pytał go o zdanie – wzruszył jedynie ramionami i
ponownie zanurkował w papierzyskach.
No to sobie
przerąbałeś po całości, pomyślała.
– Później nie mów, że nie próbowałam Ci pomóc wybrnąć – powiedziała i
tak samo jak on wcześniej wzruszyła ramionami.
Chłopak
zdziwiony spojrzał na blondynkę i już chciał zapytać ją o co chodzi, ale nie
było mu to dane.
–Po pierwsze to nikt nie musi go pytać o zdanie bo może je mówić kiedy
ma zasraną ochotę, a po drugie palancie, tak trudno było odpowiedzieć ze pierwszym
razem Harry'emu!? – Paulina wybuchła, a wszyscy spojrzeli w jej stronę.
Agnes
delikatnie się uśmiechnęła, ponieważ wiedziała co za chwile nastąpi i jak
zwykle tym razem też się nie myliła. Dziewczyna delikatnie nachyliła się i
szepnęła Draco do ucha, że będzie z tego niezła akcja.
– O co Ci chodzi ? – zapytał zaszokowany brunet.
Patrzył na
nią jakby dopiero co ją poznał, a ona tak po prostu wydarła się na niego w Pokoju
Wspólnym.
– O nic Zabini, gówno Ci do tego – wzruszyła ramionami i pogłaskała
kota siedzącego na jej kolanach – Nie raczyłeś nawet spojrzeć na Harry’ego, ale
kiedy Agnes Cię zapytała to lajtem jej odpowiedziałeś bez żadnych problemów –
dodała i mierzyła go lodowatym wzrokiem.
– Mnie w to nie mieszaj – powiedziała blondynka, nieświadomie wsadziła
swoją dłoń we włosy Draco i zaczęła go lekko drapać. Dziewczyna robiła to dość
często kiedy spędzali razem czas, więc teraz jest to już dla niej odruch
bezwarunkowy, z którego nawet nie zdaje sobie sprawy.
– Potem Harry powiedział ci co ma do powiedzenia, a ty go totalnie zlałeś
jakby nie istniał, albo jakbyś słyszał brzęczenie muchy zamiast jego słów! Powiedz
mi jaki ty masz problem? – zapytała i nadal uważnie mu się przyglądała, jakby
starała się przestudiować jego całe myśli. Kiedy w końcu nauczę się oklumencji
przyda mi się to w takich przypadkach, pomyślała ale nie spuszczała z chłopaka
zimnego jak lód spojrzenia.
– Daj mi już spokój – fuknął w jej stronę, a następnie nie zwracając
na nią żadnej uwagi podniósł się i powędrował do swojej sypialni.
– No patrz jaki beszczel, nawet nie raczył mi odpowiedzieć.
Widzieliście to? –brunetka kiwnęła w stronę odchodzącego chłopaka ręką i
pokiwała zrezygnowana głową – To jest chyba jakiś żart, on dawno w łeb nie
dostał, ale chyba niedługo się to zmieni. Tak mu przywalę, że mu się czasy z
kołyski przypomną – dziewczyna głośno nabrała powietrza i przez chwile
przetrzymała je w płucach żeby uspokoić się chociaż troszeczkę.
– A tak odchodząc od tematu, to Agnes wiesz, że właśnie miziasz Draco
po włosach?– zapytał Vincent i szeroko się uśmiechnął.
Dziewczyna
spojrzała w dół i natychmiast zatrzymała swoją rękę obdarzając blondyna groźnym
spojrzeniem bo jak zwykle nieświadomie mu uległa i robiła to czego chciał.
Ja go
kiedyś zabije. Mogłam zepchnąć go z kolan, no ale po co. Debilka. Pomyślała i
pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
– Po jakie licho ty jej o tym wspomniałeś, miałbym jeszcze chwilę przyjemności
zanim sama by się zorientowała – fuknął Draco i ponownie spojrzał na blondynkę
proszącymi oczami – No weź, odkąd pamiętam tak robisz. Tylko ty i moja mama –
dodał i zamrugał rzęsami, jakby to miało mu w czymś pomóc.
– Ale ty jesteś głupi Malfoy, to aż boli – westchnęła i ponownie
zajęła się jego włosami, na co chłopak wydał z siebie dźwięk podobny do
mruczenia.
Nienawidzę go
i siebie, blondynka skarciła się w myślach, że ponownie zaczęła go smyrać.
– Draco mam na swoich kolanach kota i uwierz mi mój drogi, on ma
więcej godności niż ty – prychnęła Paulina i ponownie głośno westchnęła.
Nawet mój
kuzyn jest takim patałachem. Z kim ja się zadaje, pomyślała
– Jak ty się w ogóle zachowujesz, bo na pewno nie jak arystokrata,
którym jesteś. Gdyby wujek się dowiedział, to byś chyba zawisł na drągu w
ogrodzie własnej matki – dodała i dwoma palcami u rąk zaczęła masować sobie
skronie.
– Oj no błagam Cię, kto tu może nas zobaczyć i coś powiedzieć? Nikt,
chyba, że życie mu nie miłe. Przecież wiesz, że nie zrobiłbym tak przy ludziach,
którym nie mogę ufać – powiedział i przeciągną się na kanapie tak, aby dać
lepszy dostęp dla Agnes.
Harry
uśmiechnął się do niego, ponieważ Draco nawet nie zdawał sobie sprawy, ale
swoimi słowami poprawił mu humor. Ufał mu, więc Harry już nie miał wątpliwości,
że naprawdę są przyjaciółmi.
– Dawno nie widziałem Hagrida, może poszlibyśmy razem do niego –
zaproponował i spojrzał na wszystkich siedzących.
– Stary on jest olbrzymem. Wstyd mi to mówić, ale trochę się go
obawiam – wszeptał Draco, a Agnes klepnęła go ręką w głowę, na co chłopak mocno
się skrzywił.
Spojrzał na
nią złowrogim spojrzeniem i zaczął masować obolałe miejsce.
– Dziękuje, że to zrobiłaś, bo sama miałam ochotę to zrobić –
powiedziała Paulina i spiorunowała blondyna wzrokiem – Z wielką chęcią
przejdziemy się do naszego gajwego z tobą – uśmiechnęła się do Harry’ego i
ponownie zajęła się swoim kotem, który spojrzał na nią z wielką obrazą. No bo
jak śmiała przestać go głaskać bo musiała coś powiedzieć do tych dziwnych ludzi,
za którymi w ogóle nie przepadał i po prostu ich nie trawił. No może troszeczkę
lubił, albo może lepszym słowem będzie tolerował Agnes, ale to tylko dlatego że
jest panią Varii.
– Dobra, trzeba zbierać się na Astronomie – powiedział Greg, a wszyscy
siedzący spojrzeli na niego jak na odludka. On, przypominał o tym, że trzeba
iść na zajęcia. Niesłychane.
– To chyba już wszystko widziałam i słyszałam, mogę umrzeć –
powiedziała Agnes i nadal patrzyła na niego jak na kogoś z obcej planety.
– No co, nie wolno już iść na zajęcia? Może czegoś ciekawego się tam dowiemy
– chłopak wzruszył ramionami i delikatnie się zarumienił.
Teraz wszyscy
nie tylko patrzyli na niego w wielkim szoku, ale wszyscy bez wyjątku ze
dziwienia otworzyli usta.
– Ty, a może ktoś się w niego wielosokował? – zapytała Paulina i spojrzała
na przyjaciółkę, która zdążyła zamknąć usta i ręką zrobiła to samo z ustami
blondyna leżącego na jej kolanach.
– Nie, on się po prostu zakochał w jakiejś Krukonce i powiedział, że
chce się podciągnąć trochę z nauką – odezwał się Vincent i przepraszająco
uśmiechnął się do Greg’a.
– To jak nic, on jest kimś innym. Wielosokował się i już – powiedziała
zaskoczona Paulina i dodała, że ktoś go podmienił.
– Ciesz się, że nie jakaś Gryfonka – zaśmiał się Draco, a następnie podniósł ze swojego miejsca.
Podał rękę
Agnes i pociągnął ją do siebie, aby dziewczyna wstała z kanapy. Po ich geście
wszyscy zaczęli się zbierać na zajęcia i podążyli w wielkim szoku za Greg’iem
na Wieżę Astronomiczną.
*
– Więc moi drodzy, przechodząc teraz do gwiazdozbiorów, bo chyba nie
muszę tłumaczyć co to jest – powiedział nauczyciel, a wszyscy kiwnęli głowami
zgadzając się z profesorem – te którymi się dziś zajmiemy to Leo, Leo Minor,
Orion, Taurus i Cassiopeia – belfer odwrócił się tyłem do wszystkich i zaczął
nastawiać teleskopy na pierwszy gwiazdozbiór.
– Cassiopeia… myślę, że tak będzie miała na imię moja córka –
powiedział Draco i zaczął energicznie kiwać głową – Tak, właśnie tak – dodał, a
Harry zaczął mu się uważnie przyglądać, jakby właśnie powiedział, że jego córka
będzie miała na imię poręcz albo podłoga – Dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytał
blondyn zerkając na Harry’ego, który nadal patrzył na niego z dziwnym wyrazem
twarzy.
– Ponieważ zastanawiam się dlaczego chcesz tak nazwać swoją córkę. Przecież
to jest nazwa gwiazdozbioru –powiedział i nie spuszczał z niego wzroku.
– W rodzinie mojej matki, nazywa się dzieci od gwiazdozbiorów albo
gwiazd. Moja mama ma na imię Narcyza od „pięknej gwiazdy”, a ja mam imię po gwiazdozbiorze
„Draco” inaczej smok – powiedział, na co Harry pokiwał głową w geście
zrozumienia.
– Błagam cię Draco, jak to brzmi, Cassiopeia – ostatnie słowo
blondynka udawała, że wypluwa na podłogę – Andromeda, to jest ładne imię dla
córki – spojrzała na Paulinę, a ta skinęła jej głową, a następnie spojrzała na
Draco.
– I Ty Brutusie przeciwko mnie? – blondyn spojrzał na nią jakby
właśnie zdradziła go w najmocniejszy i najstraszniejszy sposób na świecie.
– Przestań się bulwersować Draco. Jak niby chcesz do niej mówić?
Cassi? To brzmi jak imię dla psa – dziewczyna wywróciła teatralnie oczami, ponieważ
widziała jaką Draco ma minę.
– Nie, wcale tak nie brzmi i zapamiętam to sobie Paulina, nie
omieszkam powiedzieć o tym mojemu ojcu i cioci Kathrin – chłopak przybrał
jeszcze bardziej zbulwersowany wyraz twarzy i zmierzył obie dziewczyny
złowrogim spojrzeniem.
– Po co ty tak dramatyzujesz, możesz ją nazwać jak chcesz. Ja na pewno
dzieci z tobą mieć nie będę, więc nazwę ją Andromeda, a ty Cassiopeia. W czym
widzisz problem, bo ja nie widzę żadnego. Syna nazwę za to Scorpius – Agnes
wzruszyła ramionami i chciała się odwrócić, aby podejść do swojego teleskopu
gdy nagle usłyszała zdenerwowany głos Draco.
– Chyba śnisz, to mój syn będzie miał na imię Scorpius – wycedził w
jej stronę i ruszył ku niej szybkim krokiem.
– Tak czułam, że za chwilę Agnes powie o synu i zacznie się wojna –
Paulina nachyliła się do Harry’ego, a następnie oparła głowę na jego ramieniu –
Wiedziałam, że Agnes chce nazwać syna Scorpius i, że Draco też ma taki plan, ale
oni wzajemnie nie wiedzieli – westchnęła, a Harry delikatnie się zaśmiał.
– Zauważyłem, że jak ta dwójka raz dziennie się nie pokłóci to dzień stracony
no nie? – zapytał, a brunetka odpowiedziała mu tylko skinięciem głowy, a
następnie razem zaczęli obserwować małą wymianę zdań.
– Malfoy nie denerwuj mnie, mój znak zodiaku to skorpion i mój syn
będzie miał tak na imię, a tobie nic do tego. Jak chcesz to nazwij go od
swojego, a nie przepraszam twój to Gemini i twoja sowa ma tak na imię. Jaka
szkoda, że zmarnowałeś swoją konstelacje – dziewczyna wysyczała to w twarz
blondyna, który właśnie do niej podszedł, jeszcze bliżej niż kilka sekund temu.
– Nie obchodzi mnie to jaki masz znak zodiaku, podoba mi się to imię i
mój syn będzie je miał, koniec tematu – blondyn nachylił się jeszcze bardziej,
tak, że z boku można by odczytać, że zamierza pocałować Agnes.
Dziewczyna
delikatnie popchnęła go do tyłu, a następnie złapała go za ramię i mocno
ścisnęła. Draco chciał się wyrwać, ponieważ wiedział, że jeżeli dziewczyna
ściśnie go jeszcze odrobinę mocniej to zostaną mu siniaki.
– Słuchaj uważnie, nic mnie to nie obchodzi co ty chcesz i co tobie się podoba, bo mi na przykład podoba się myśl o wypchnięciu cię za barierki wieży, ale nie mogę tego zrobić, więc skończ ten temat teraz dopóki nie zrobię ci krzywdy – blondynka głośno wciągnęła powietrze do płuc i puściła Draco, który także jak ona zaczął głośno oddychać.
– Słuchaj uważnie, nic mnie to nie obchodzi co ty chcesz i co tobie się podoba, bo mi na przykład podoba się myśl o wypchnięciu cię za barierki wieży, ale nie mogę tego zrobić, więc skończ ten temat teraz dopóki nie zrobię ci krzywdy – blondynka głośno wciągnęła powietrze do płuc i puściła Draco, który także jak ona zaczął głośno oddychać.
– Dobra muszę wkroczyć do akcji, bo się pobiją – odezwała się Paulina
i oderwała od ramienia Harry’ego.
Zrobiła dwa
kroki, ale nagle poczuła, że chłopak zatrzymał ją szarpnięciem za rękę.
– Nie sądzisz chyba, że Draco podniósł by rękę na dziewczynę – brunet
spojrzał na nią pytająco, a ona zaśmiała się delikatnie i strąciła jego dłoń.
– Posłuchaj mnie Harry, owszem Draco nie podniesie ręki na dziewczynę,
ponieważ jest za dobrze wychowany. Ale jest jeden mały szczegół, Draco mnie i
Agnes nie traktuje jak kobiety czy dziewczyny, on ma nas za siostry. A czy ty,
jakbyś miał siostrę to byś się z nią nie sprzeczał i nie przepychał? – zapytała
i przechyliła delikatnie głowę przyglądając się mimice jego twarzy.
– No pewnie by tak było – uśmiechnął się nieśmiało, po chwili
konsternacji.
– Właśnie dlatego czasami ta dwójka przechodzi do rękoczynów. Przyznam
szczerze, że ja z Draco też miałam kilka ręcznych sprzeczek jak byliśmy dziećmi,
ale co o dziwo z Agnes nie. Gdyby Agnes była dla Draco jak kobieta, z którą
miałby być czy po prostu zwykłą koleżanką, to nigdy by tego nie zrobił. My
znamy się od dziecka, w naszych domach są zdjęcia w albumach jak mamy po kilka
miesięcy i już leżymy koło siebie. Dlatego jesteśmy jak rodzeństwo, którego
żadne z nas nie ma – brunetka wytłumaczyła całą sytuację, a następnie ruszyła
do warczącej na siebie pary.
– Dobra, dobra spokój ma być. Mam pomysł, po prostu kto pierwszy ten
lepszy, prawo dżungli – zaproponowała, a para spojrzała na nią i zaczęła się zastanawiać – A, no i jeszcze troszeczkę godności proszę, wszyscy się na was
patrzą. Tak się nie zachowują rody czysto krwiste i to na dodatek arystokraci – dodała i złapała Draco odciągając go lekko
od przyjaciółki.
Ufała jej,
ale czasami Agnes umiała uśpić jej czujność i za chwile atakowała jak kobra.
– Ja będę pierwszy – odezwał się Draco.
– To się okaże – dziewczyna odpysknęła w jego stronę.
– Super.
– Fajnie.
– Ekstra.
– Zajebiście, nara.
– Nara – blondyn odwrócił się i podszedł do barierek, a następnie
mocno zaczerpnął świeżego powietrza na uspokojenie.
Reszta
zajęć minęła w spokoju, a Agnes i Draco nie zbliżali się do siebie na odległość
pięciu metrów, ale i tak posyłali sobie złowrogie spojrzenia. Harry stał koło
Pauliny i ciągle komentował ich zachowania, a następnie para zaczynała się
śmiać. Po omówieniu wszystkich wymienionych wcześniej przez belfra gwiazdozbiorów,
uczniowie zebrali się i pokierowali do swoich dormitoriów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz