Rozdział 5

Dziewczyny siedziały na kanapie i zawzięcie o czymś rozmawiały jakby sytuacja z chłopakami wcale nie miała miejsca z godzinę temu. Blaise cały czas zawzięcie siedział w swoich książkach jakby to mogło uchronić go od wszelkich nieporozumień i przykrych sytuacji otaczających ich całą grupę.
– No, widziałam piękną scenę na boisku – nagle usłyszeli skrzeczący głos Parkinson i odwrócili się w jej stronę – Naprawdę nie wiedziałam, że nie umiecie wychować sobie nawet Pottera – dodała i uśmiechnęła się z wielką drwiną.
– Dla twojej wiadomości my nie musimy wychowywać sobie przyjaciół bo są z nami z własnej woli, nie to co twoi – dziewczyny ponownie odwróciły się w stronę dobiegających słów i zobaczyły Harry’ego, który mierzył dziewczynę zimnym spojrzeniem.
W głowach przyjaciółek zagościły myśli, co też ten Draco zrobił mu w pokoju.
– Hmmm, a któż to może mnie osądzać – prychnęła w jego stronę – Ty nie masz ich w ogóle – machnęła na niego ręką i głupio zachichotała.
Agnes z Pauliną podniosły się z kanapy, ale Draco zatrzymał je gestem ręki żeby nic nie robiły. Jakby wiedział, że Harry doskonale poradzi sobie z natrętną dziewuchą, a to na dodatek umocni jego pozycje, że wcale nie jest takim grzecznym Chłopcem Który Przeżył, a prawdziwym Srebrnym Chłopcem Slytherinu.
– Ja nie mam ich w ogóle powiadasz? A przepraszam Cię bardzo z kim jadam posiłki? Z kim się uczę? Z kim spędzam wolny czas? Bo jak widzę, ty robisz to sama, a jak nie, to na siłę próbujesz wejść tam gdzie Cię nie chcą. A ja, moja droga Pansy, robie to wszystko z grupką osób, która dla twojej świadomości jest grupą moich przyjaciół – powiedział i minął ją szerokim łukiem podążając do dziewczyn, które stały oniemiałe z całej zaistniałej sytuacji.
Tak jak blondyn przewidział, nie dość, że brunet poradził sobie z Parkinson to jeszcze ją zgasił. Jak na razie Potter powoli zaczyna pasować do całego otoczenia domu i jego mieszkańców. W głowie Draco pojawiła się myśl, że jeśli pójdzie tak dalej, to niedługo cały Dom Węża będzie jadł im z ręki.
– Harry... – zaczęła Agnes, ale brunet uśmiechnął się do niej i ucałował ją w policzek.
– Dziękuje, że coś mi dziś uświadomiłaś – wyszeptał i mocno ją do siebie przytulił.
Dziewczyna w pierwszej chwili była w lekkim szoku, ale już po kilku sekundach oddała jego mocny uścisk.
– Od tego ma się przyjaciół – wyszeptała do jego ucha podczas uścisku.
Oderwał się od przyjaciółki, obdarzył ją szczerym i życzliwym uśmiechem, a następnie odwrócił się do reszty.
– A teraz chodźmy na resztę zajęć, bo wydaje mi się, że chyba to jest w naszych obowiązkach – razem minęli oniemiałą Parkinson, która stała tam z urażoną miną i nie odzywała się do nikogo.
Cała paczka już po chwili zaczęła wspinać się po schodach prowadzących z lochów i razem poszli na zajęcia OPCM.

*

– Człowieku, nawet nie wiesz jak mi się dziś nie chce iść na tą Astronomie. – westchnął blondyn i opadł na Agnes siedzącą na kanapie. Blondynka głośno westchnęła, ale nie zrzuciła go z kolan i tak już dawno do tego przywykła.
– Wszystkim się nie chce – powiedział Harry, poprawił się na swoim miejscu i obserwował blondyna na kolanach przyjaciółki.
Pomimo tego, że Agnes wiele razy kłóci się z Malfoy'em to i tak widać, że kocha go jak brata - takie myśli pojawiły się w głowie Harry’ego. Trzeba to sobie zanotować, stwierdził i delikatnie się uśmiechnął. Draco machnął na niego nieznacznie ręką i spojrzał na przyjaciółkę, której mościł się na kolanach.
– Nie za dobrze? – spytała i delikatnie go szturchnęła, ale i tak mimowolnie uśmiechnęła się, ponieważ ten gest przypomina jej chwile spędzone w domu w rodzinnej i przyjacielskiej atmosferze, kiedy to cała rodzina Clark, O’Connel i Malfoy spędzała ze sobą wiele popołudni, a nawet świąt.
– Jakbyś jeszcze mnie posmyrała po włosach to byłoby doskonale – uśmiechnął się i pokazał jej język.
– Po moim trupie – zmrużyła groźnie oczy, a chłopak wzruszył tylko ramionami i po chwili zaczął się śmieć z miny Agnes.
– Zabini co ty tak studiujesz ? – zapytał Harry i zaczął mu się przyglądać, ponieważ od kiedy tu siedzą po zajęciach i czekają na ostatnie tego dnia, które są równo o północy chłopak zawzięcie coś czyta.
– Nie twój interes – odwarknął nawet nie podnosząc na niego wzroku. Harry odwrócił się speszony od chłopaka.
Zaczął się zastanawiać kiedy on się w końcu zorientuje, że wcale nie chce zająć jego miejsca i zacznie traktować go normalnie, a nie jak jakiegoś intruza, którym nie jest.
– Ale tak naprawdę Blaise, co ty ciągle czytasz? – Agnes spojrzała na niego, a chłopak po usłyszeniu jej pytania natychmiast oderwał się od pergaminów i na nią spojrzał.
Dziewczyna ukradkiem spojrzała najpierw na Harry'ego, który wydawał się lekko urażony i na Paulinę, która z zaciętą miną obserwowała Zabini’ego.
– No nic, po prostu czytam sobie o eliksirach żeby dobrze przygotować się do następnych zajęć. Profesor Snape na pewno będzie wszystkich cisnął za ostatnie zajęcia, bo żaden z przeklętych Gryfonów nie miał zamiaru się przygotować – chłopak wzruszył ramionami i ponownie zanurkował w papierzyska.
– Wcale nie są przeklęci tylko nie lubią tego przedmiotu i tyle. Po za tym są do nas tak samo uprzedzeni jak my do nich i nie lubią eliksirów bo Snape jest naszym opiekunem – wtrącił się Harry, ale Zabini nie zaszczycił go nawet jednym spojrzeniem jakby nigdy się nie odezwał.
Agnes spojrzała na Harry’ego i w geście skinęła mu głową, że rozumie o co mu chodzi. Kątem oka, patrząc na bruneta, widziała jak że Paulina gotowała się ze złości i teraz już patrzyła na Zabini’ego wzrokiem rzucającym Avady.
– Masz zamiar odpowiedzieć Harry’emu? – Agnes zapytała chłopaka, żeby chociaż trochę uratować go od gniewu przyjaciółki.
– Nie nikt nie pytał go o zdanie – wzruszył jedynie ramionami i ponownie zanurkował w papierzyskach.
No to sobie przerąbałeś po całości, pomyślała.
– Później nie mów, że nie próbowałam Ci pomóc wybrnąć – powiedziała i tak samo jak on wcześniej wzruszyła ramionami.
Chłopak zdziwiony spojrzał na blondynkę i już chciał zapytać ją o co chodzi, ale nie było mu to dane.
–Po pierwsze to nikt nie musi go pytać o zdanie bo może je mówić kiedy ma zasraną ochotę, a po drugie palancie, tak trudno było odpowiedzieć ze pierwszym razem Harry'emu!? – Paulina wybuchła, a wszyscy spojrzeli w jej stronę.
Agnes delikatnie się uśmiechnęła, ponieważ wiedziała co za chwile nastąpi i jak zwykle tym razem też się nie myliła. Dziewczyna delikatnie nachyliła się i szepnęła Draco do ucha, że będzie z tego niezła akcja.
– O co Ci chodzi ? – zapytał zaszokowany brunet.
Patrzył na nią jakby dopiero co ją poznał, a ona tak po prostu wydarła się na niego w Pokoju Wspólnym.
– O nic Zabini, gówno Ci do tego – wzruszyła ramionami i pogłaskała kota siedzącego na jej kolanach – Nie raczyłeś nawet spojrzeć na Harry’ego, ale kiedy Agnes Cię zapytała to lajtem jej odpowiedziałeś bez żadnych problemów – dodała i mierzyła go lodowatym wzrokiem.
– Mnie w to nie mieszaj – powiedziała blondynka, nieświadomie wsadziła swoją dłoń we włosy Draco i zaczęła go lekko drapać. Dziewczyna robiła to dość często kiedy spędzali razem czas, więc teraz jest to już dla niej odruch bezwarunkowy, z którego nawet nie zdaje sobie sprawy.
– Potem Harry powiedział ci co ma do powiedzenia, a ty go totalnie zlałeś jakby nie istniał, albo jakbyś słyszał brzęczenie muchy zamiast jego słów! Powiedz mi jaki ty masz problem? – zapytała i nadal uważnie mu się przyglądała, jakby starała się przestudiować jego całe myśli. Kiedy w końcu nauczę się oklumencji przyda mi się to w takich przypadkach, pomyślała ale nie spuszczała z chłopaka zimnego jak lód spojrzenia.
– Daj mi już spokój – fuknął w jej stronę, a następnie nie zwracając na nią żadnej uwagi podniósł się i powędrował do swojej sypialni.
– No patrz jaki beszczel, nawet nie raczył mi odpowiedzieć. Widzieliście to? –brunetka kiwnęła w stronę odchodzącego chłopaka ręką i pokiwała zrezygnowana głową – To jest chyba jakiś żart, on dawno w łeb nie dostał, ale chyba niedługo się to zmieni. Tak mu przywalę, że mu się czasy z kołyski przypomną – dziewczyna głośno nabrała powietrza i przez chwile przetrzymała je w płucach żeby uspokoić się chociaż troszeczkę.
– A tak odchodząc od tematu, to Agnes wiesz, że właśnie miziasz Draco po włosach?– zapytał Vincent i szeroko się uśmiechnął.
Dziewczyna spojrzała w dół i natychmiast zatrzymała swoją rękę obdarzając blondyna groźnym spojrzeniem bo jak zwykle nieświadomie mu uległa i robiła to czego chciał.
Ja go kiedyś zabije. Mogłam zepchnąć go z kolan, no ale po co. Debilka. Pomyślała i pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
– Po jakie licho ty jej o tym wspomniałeś, miałbym jeszcze chwilę przyjemności zanim sama by się zorientowała – fuknął Draco i ponownie spojrzał na blondynkę proszącymi oczami – No weź, odkąd pamiętam tak robisz. Tylko ty i moja mama – dodał i zamrugał rzęsami, jakby to miało mu w czymś pomóc.
– Ale ty jesteś głupi Malfoy, to aż boli – westchnęła i ponownie zajęła się jego włosami, na co chłopak wydał z siebie dźwięk podobny do mruczenia.
Nienawidzę go i siebie, blondynka skarciła się w myślach, że ponownie zaczęła go smyrać.
– Draco mam na swoich kolanach kota i uwierz mi mój drogi, on ma więcej godności niż ty – prychnęła Paulina i ponownie głośno westchnęła.
Nawet mój kuzyn jest takim patałachem. Z kim ja się zadaje, pomyślała
– Jak ty się w ogóle zachowujesz, bo na pewno nie jak arystokrata, którym jesteś. Gdyby wujek się dowiedział, to byś chyba zawisł na drągu w ogrodzie własnej matki – dodała i dwoma palcami u rąk zaczęła masować sobie skronie.
– Oj no błagam Cię, kto tu może nas zobaczyć i coś powiedzieć? Nikt, chyba, że życie mu nie miłe. Przecież wiesz, że nie zrobiłbym tak przy ludziach, którym nie mogę ufać – powiedział i przeciągną się na kanapie tak, aby dać lepszy dostęp dla Agnes.
Harry uśmiechnął się do niego, ponieważ Draco nawet nie zdawał sobie sprawy, ale swoimi słowami poprawił mu humor. Ufał mu, więc Harry już nie miał wątpliwości, że naprawdę są przyjaciółmi.
– Dawno nie widziałem Hagrida, może poszlibyśmy razem do niego – zaproponował i spojrzał na wszystkich siedzących.
– Stary on jest olbrzymem. Wstyd mi to mówić, ale trochę się go obawiam – wszeptał Draco, a Agnes klepnęła go ręką w głowę, na co chłopak mocno się skrzywił.
Spojrzał na nią złowrogim spojrzeniem i zaczął masować obolałe miejsce.
– Dziękuje, że to zrobiłaś, bo sama miałam ochotę to zrobić – powiedziała Paulina i spiorunowała blondyna wzrokiem – Z wielką chęcią przejdziemy się do naszego gajwego z tobą – uśmiechnęła się do Harry’ego i ponownie zajęła się swoim kotem, który spojrzał na nią z wielką obrazą. No bo jak śmiała przestać go głaskać bo musiała coś powiedzieć do tych dziwnych ludzi, za którymi w ogóle nie przepadał i po prostu ich nie trawił. No może troszeczkę lubił, albo może lepszym słowem będzie tolerował Agnes, ale to tylko dlatego że jest panią Varii.
– Dobra, trzeba zbierać się na Astronomie – powiedział Greg, a wszyscy siedzący spojrzeli na niego jak na odludka. On, przypominał o tym, że trzeba iść na zajęcia. Niesłychane.
– To chyba już wszystko widziałam i słyszałam, mogę umrzeć – powiedziała Agnes i nadal patrzyła na niego jak na kogoś z obcej planety.
– No co, nie wolno już iść na zajęcia? Może czegoś ciekawego się tam dowiemy – chłopak wzruszył ramionami i delikatnie się zarumienił.
Teraz wszyscy nie tylko patrzyli na niego w wielkim szoku, ale wszyscy bez wyjątku ze dziwienia otworzyli usta.
– Ty, a może ktoś się w niego wielosokował? – zapytała Paulina i spojrzała na przyjaciółkę, która zdążyła zamknąć usta i ręką zrobiła to samo z ustami blondyna leżącego na jej kolanach.
– Nie, on się po prostu zakochał w jakiejś Krukonce i powiedział, że chce się podciągnąć trochę z nauką – odezwał się Vincent i przepraszająco uśmiechnął się do Greg’a.
– To jak nic, on jest kimś innym. Wielosokował się i już – powiedziała zaskoczona Paulina i dodała, że ktoś go podmienił.
– Ciesz się, że nie jakaś Gryfonka – zaśmiał się Draco, a następnie podniósł ze swojego miejsca.
Podał rękę Agnes i pociągnął ją do siebie, aby dziewczyna wstała z kanapy. Po ich geście wszyscy zaczęli się zbierać na zajęcia i podążyli w wielkim szoku za Greg’iem na Wieżę Astronomiczną. 

*

– Więc moi drodzy, przechodząc teraz do gwiazdozbiorów, bo chyba nie muszę tłumaczyć co to jest – powiedział nauczyciel, a wszyscy kiwnęli głowami zgadzając się z profesorem – te którymi się dziś zajmiemy to Leo, Leo Minor, Orion, Taurus i Cassiopeia – belfer odwrócił się tyłem do wszystkich i zaczął nastawiać teleskopy na pierwszy gwiazdozbiór.
– Cassiopeia… myślę, że tak będzie miała na imię moja córka – powiedział Draco i zaczął energicznie kiwać głową – Tak, właśnie tak – dodał, a Harry zaczął mu się uważnie przyglądać, jakby właśnie powiedział, że jego córka będzie miała na imię poręcz albo podłoga – Dlaczego mi się tak przyglądasz? – zapytał blondyn zerkając na Harry’ego, który nadal patrzył na niego z dziwnym wyrazem twarzy.
– Ponieważ zastanawiam się dlaczego chcesz tak nazwać swoją córkę. Przecież to jest nazwa gwiazdozbioru –powiedział i nie spuszczał z niego wzroku.
– W rodzinie mojej matki, nazywa się dzieci od gwiazdozbiorów albo gwiazd. Moja mama ma na imię Narcyza od „pięknej gwiazdy”, a ja mam imię po gwiazdozbiorze „Draco” inaczej smok – powiedział, na co Harry pokiwał głową w geście zrozumienia. 
– Błagam cię Draco, jak to brzmi, Cassiopeia – ostatnie słowo blondynka udawała, że wypluwa na podłogę – Andromeda, to jest ładne imię dla córki – spojrzała na Paulinę, a ta skinęła jej głową, a następnie spojrzała na Draco.
– I Ty Brutusie przeciwko mnie? – blondyn spojrzał na nią jakby właśnie zdradziła go w najmocniejszy i najstraszniejszy sposób na świecie.
– Przestań się bulwersować Draco. Jak niby chcesz do niej mówić? Cassi? To brzmi jak imię dla psa – dziewczyna wywróciła teatralnie oczami, ponieważ widziała jaką Draco ma minę.
– Nie, wcale tak nie brzmi i zapamiętam to sobie Paulina, nie omieszkam powiedzieć o tym mojemu ojcu i cioci Kathrin – chłopak przybrał jeszcze bardziej zbulwersowany wyraz twarzy i zmierzył obie dziewczyny złowrogim spojrzeniem.
– Po co ty tak dramatyzujesz, możesz ją nazwać jak chcesz. Ja na pewno dzieci z tobą mieć nie będę, więc nazwę ją Andromeda, a ty Cassiopeia. W czym widzisz problem, bo ja nie widzę żadnego. Syna nazwę za to Scorpius – Agnes wzruszyła ramionami i chciała się odwrócić, aby podejść do swojego teleskopu gdy nagle usłyszała zdenerwowany głos Draco.
– Chyba śnisz, to mój syn będzie miał na imię Scorpius – wycedził w jej stronę i ruszył ku niej szybkim krokiem.
– Tak czułam, że za chwilę Agnes powie o synu i zacznie się wojna – Paulina nachyliła się do Harry’ego, a następnie oparła głowę na jego ramieniu – Wiedziałam, że Agnes chce nazwać syna Scorpius i, że Draco też ma taki plan, ale oni wzajemnie nie wiedzieli – westchnęła, a Harry delikatnie się zaśmiał.
– Zauważyłem, że jak ta dwójka raz dziennie się nie pokłóci to dzień stracony no nie? – zapytał, a brunetka odpowiedziała mu tylko skinięciem głowy, a następnie razem zaczęli obserwować małą wymianę zdań.
– Malfoy nie denerwuj mnie, mój znak zodiaku to skorpion i mój syn będzie miał tak na imię, a tobie nic do tego. Jak chcesz to nazwij go od swojego, a nie przepraszam twój to Gemini i twoja sowa ma tak na imię. Jaka szkoda, że zmarnowałeś swoją konstelacje – dziewczyna wysyczała to w twarz blondyna, który właśnie do niej podszedł, jeszcze bliżej niż kilka sekund temu.
– Nie obchodzi mnie to jaki masz znak zodiaku, podoba mi się to imię i mój syn będzie je miał, koniec tematu – blondyn nachylił się jeszcze bardziej, tak, że z boku można by odczytać, że zamierza pocałować Agnes.
Dziewczyna delikatnie popchnęła go do tyłu, a następnie złapała go za ramię i mocno ścisnęła. Draco chciał się wyrwać, ponieważ wiedział, że jeżeli dziewczyna ściśnie go jeszcze odrobinę mocniej to zostaną mu siniaki.
                – Słuchaj uważnie, nic mnie to nie obchodzi co ty chcesz i co tobie się podoba, bo mi na przykład podoba się myśl o wypchnięciu cię za barierki wieży, ale nie mogę tego zrobić, więc skończ ten temat teraz dopóki nie zrobię ci krzywdy – blondynka głośno wciągnęła powietrze do płuc i puściła Draco, który także jak ona zaczął głośno oddychać.
– Dobra muszę wkroczyć do akcji, bo się pobiją – odezwała się Paulina i oderwała od ramienia Harry’ego.
Zrobiła dwa kroki, ale nagle poczuła, że chłopak zatrzymał ją szarpnięciem za rękę.
– Nie sądzisz chyba, że Draco podniósł by rękę na dziewczynę – brunet spojrzał na nią pytająco, a ona zaśmiała się delikatnie i strąciła jego dłoń.
– Posłuchaj mnie Harry, owszem Draco nie podniesie ręki na dziewczynę, ponieważ jest za dobrze wychowany. Ale jest jeden mały szczegół, Draco mnie i Agnes nie traktuje jak kobiety czy dziewczyny, on ma nas za siostry. A czy ty, jakbyś miał siostrę to byś się z nią nie sprzeczał i nie przepychał? – zapytała i przechyliła delikatnie głowę przyglądając się mimice jego twarzy.
– No pewnie by tak było – uśmiechnął się nieśmiało, po chwili konsternacji.
– Właśnie dlatego czasami ta dwójka przechodzi do rękoczynów. Przyznam szczerze, że ja z Draco też miałam kilka ręcznych sprzeczek jak byliśmy dziećmi, ale co o dziwo z Agnes nie. Gdyby Agnes była dla Draco jak kobieta, z którą miałby być czy po prostu zwykłą koleżanką, to nigdy by tego nie zrobił. My znamy się od dziecka, w naszych domach są zdjęcia w albumach jak mamy po kilka miesięcy i już leżymy koło siebie. Dlatego jesteśmy jak rodzeństwo, którego żadne z nas nie ma – brunetka wytłumaczyła całą sytuację, a następnie ruszyła do warczącej na siebie pary.
– Dobra, dobra spokój ma być. Mam pomysł, po prostu kto pierwszy ten lepszy, prawo dżungli – zaproponowała, a para spojrzała na nią i zaczęła się zastanawiać – A, no i jeszcze troszeczkę godności proszę, wszyscy się na was patrzą. Tak się nie zachowują rody czysto krwiste i to na dodatek arystokraci  – dodała i złapała Draco odciągając go lekko od przyjaciółki.
Ufała jej, ale czasami Agnes umiała uśpić jej czujność i za chwile atakowała jak kobra.
– Ja będę pierwszy – odezwał się Draco.
– To się okaże – dziewczyna odpysknęła w jego stronę.
– Super.
– Fajnie.
– Ekstra.
– Zajebiście, nara.
– Nara – blondyn odwrócił się i podszedł do barierek, a następnie mocno zaczerpnął świeżego powietrza na uspokojenie.
Reszta zajęć minęła w spokoju, a Agnes i Draco nie zbliżali się do siebie na odległość pięciu metrów, ale i tak posyłali sobie złowrogie spojrzenia. Harry stał koło Pauliny i ciągle komentował ich zachowania, a następnie para zaczynała się śmiać. Po omówieniu wszystkich wymienionych wcześniej przez belfra gwiazdozbiorów, uczniowie zebrali się i pokierowali do swoich dormitoriów.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz