Dzisiejszy poranek sprzyjał wszystkim o wiele lepiej niż
poprzedni. Każdy punktualnie zjawił się na śniadaniu i nawet tam było spokojnie.
Wszyscy siedzieli i zajmowali się swoimi posiłkami, od czasu do czasu słychać
było rozmowy o wczorajszym dniu, bądź o dzisiejszych zajęciach. Kiedy wybiła
godzina dziewiąta Ślizgoni i Gryfoni znajdowali się w cieplarni u pani Sprout.
Rozdział 3
– Witam wszystkich. Na pierwszych zajęciach
zajmiemy się ziołami leczniczymi. Najpierw rumiankiem i lulkiem, a następnie szafranem
i piołunem. Tak więc dobierzcie się w pary i podejdźcie do przygotowanych
roślin. Macie dziesięć minut, aby opisać jedną i drugą, a następnie powiem wam
do czego się ich używa i jakie są ich efekty uboczne.
Po upływie czasu nauczycielka zajęła miejsce na początku
szklarni tak, aby każdy mógł ja widzieć
i słyszeć.
– Rumianek pospolity to jedna z
najbardziej znanych i popularnych roślin leczniczych. Surowcem zielarskim są
wysuszone koszyczki. Rumianek pospolity inaczej po łacinie Matricaria
recutita. Najczęściej stosowany jest do
eliksirów podawanych doustnie jako środek przeciwzapalny i przeciwskurczowy ,
ma też działanie przeciwalergiczne. Użyty zewnętrznie przeciwdziała stanom
zapalnym skóry. – powiedziała i uniosła do góry zasuszone już koszyczki
wcześniej wspomnianych kwiatów.
– Wyglądają prawie jak twoje ulubione
kwiatki – powiedział Draco nachylając się do Agnes.
– Jesteś głupi jak but, już dawno
przestałam lubić te kwiatki – odpowiedziała mu dziewczyna odwracając się w jego
stronę tak, że ich twarze były bardzo blisko.
– Tak? A dlaczego jeśli mogę
wiedzieć? – zapytał podnosząc do góry jedną z brwi.
– Dlatego mój drog,i że te kwiatki są
odpowiednie dla siedmiolatki, która lata na łące i zachwyca się wszystkim co ją
otacza – odpowiedziała również uniosła jedną z brwi, wyzywająco przechylając
głowę.
– Hmmm ciekawe, a jakie teraz lubisz
kwiaty?
– Może cię to zszokować, ale
herbaciane róże – znacząco spojrzała na blondyna i tym gestem zainicjowała
koniec ich konwersacji na ten temat – Ominęło mnie coś jak gadałam z Malfoyem?
– zapytała przyjaciółki stojącej obok.
– Nie, nadal gada tylko o rumianku. Jakby
przynajmniej mógł ratować życie tylko przez dotyk – brunetka odpowiedziała i
teatralnie przewróciła oczami.
Po następnych pięciu minutach dziewczyny zaczęły rozglądać
się po pomieszczeniu i zauważyły, że jedyną osobą, która coś notuje jest
Hermiona, co przypieczętowały głośnym westchnieniem.
– Tak jak mówiłam wcześniej, drugą
rośliną którą omówię na tej godzinie to Lulek. Prawidłowa nazwa to Lulek czarny,
a po łacinie Hyoscyamus niger. Wiecie już jak wygląda, więc przejdę do
zastosowania. Jest to roślina lecznicza, a zarazem w dużych ilościach trująca –
powiedziała, a Crabbe, który właśnie bawił się jedną z nich natychmiastowo wypuścił
ją z rąk, a dłonie wytarł o szatę. – Najbardziej trujące są korzenie i nasiona.
W zielarstwie stosowane są tylko listki. Jest ona dodawana do eliksirów
znieczulających, ale tylko w małych ilościach, ponieważ jest silnie trująca. Objawami
zatrucia są halucynacje i rozszerzone źrenice – powiedziała i odstawiła roślinę
na swoje miejsce.
Do końca pierwszej godziny zajęć mówiła o historii jej
odkrycia i pierwszego zastosowania. Kiedy wreszcie nastąpiła piętnastominutowa
przerwa wszyscy wyszli przed szklarnie zaczerpnąć świeżego powietrza.
– Jak tak dalej pójdzie to zejdę tam
z nudów, a przy okazji z braku powietrza – powiedziała Paulina i uwiesiła się
na Zabinim, który stał akurat koło niej.
Przerwa minęła bardzo szybko i uczniowie ponownie musieli
wejść do zaduszonej cieplarni. Kolejnymi roślinami, którymi mieli się zajmować były
nagietek i szałwia. Uczniowie dobrali się w pary i wspólnie przyglądali się ziołom.
Po wyznaczonym czasie profesor zaczęła opowiadać o ich zastosowaniu. Rośliny
tak jak poprzednie nie były zbyt ciekawe więc uczniowie znudzeni do granic przetrwali
następne półtorej godziny. Kiedy zajęcia się skończyły i wszyscy ruszyli na
Eliksiry, uczniowie należący do domu węża nieco się ożywili, a Gryfoni ciężko
wzdychali i wolno podążali za Ślizgonami. Punkt dwunasta trzydzieści drzwi do
pracowni otworzyły się, a w nich stanął profesor z niezadowoloną miną.
– Witam na kolejnych zajęciach mam
nadzieję, że dziś nikt niczego nie wysadzi w powietrze, wystarczająca była moja
interwencja w trzeciej klasie – profesor zagrzmiał, a cała sala ucichła –
Naszym dzisiejszym tematem lekcji będzie Eliksir skurczający – mężczyzna
zatrzepotał swoją szatą i zapisał nazwę na tablicy. – Weasley składniki –
spojrzał na rudowłosego i bacznie mu się przyglądał.
– Yyy myślę, że to będzie... –
zająknął się, a profesor nie spuszczał z niego wzroku – Nie wiem – wybąkał w
końcu.
– Minus pięć punktów dla Gryffindoru.
Granger to samo pytanie – tym razem zaczął przyglądać się dziewczynie.
– To będą korzonki stokrotek, figi,
dżdżownica, śledziona szczura, sok z pijawek – odpowiedziała
i rozejrzała się po wszystkich ludziach ze swojego domu z dumą.
– Dobrze, pięć punktów. Longbottom
warzenie – Snape wyznaczył swoją następną ofiarę, oczy wszystkich Ślizgonów
skierowały się na niego, ponieważ doskonale wiedzieli jak chłopak radził sobie
na innych lekcjach. Neville wyraźnie zbladł, a wyraz jego twarzy okazywał tylko
przerażenie.
– Nie wiem – wymamrotał pod nosem, a
profesor nerwowo wciągną powietrze przez nos.
– Minus pięć punktów. W takim tempie
wyzerujecie konto swojego domu. O'Connel warzenie – tym razem skierował się do
uczniów ze swojego domu.
– Podgrzewamy wodę do sześćdziesięciu
stopni, kroimy korzonki stokrotek, wyciskamy sok z figi, dwie dżdżownice kroimy
na kawałki, wywar ze śledzony szczura tylko siedem kropli i na końcu sok z
pijawek – odpowiedziała i delikatnie się uśmiechnęła.
– Występowanie kolorów, Malfoy –
pokiwał twierdząco głową.
– Delikatnie żółtawy, brunatny,
szary, seledynowy i końcowy ciemny zielony – blondyn odpowiedział bez żadnego zająknięcia.
– Skutki ubocznie Clark – profesor przeniósł
spojrzenie na drugą ławkę.
– Skurczenie niepożądanych rzeczy,
jak na przykład części swojego ciała, a w przypadku nieprawidłowego uwarzenia
eliksiru może nastąpić zgon – odpowiedziała, a profesor z dumną miną odwrócił
się do reszty klasy.
– Widzicie, że jednak da się tego
nauczyć. Piętnaście punktów dla Slytherinu – powiedział, a następnie zajął
miejsce na podwyższeniu – Na co czekacie, mam sam wam podgrzać kociołki –
pokiwał ze zrezygnowaniem głową i srogim spojrzeniem zmierzył całą klasę.
Uczniowie zaczęli przygotowywać składniki do mikstury, a
następnie ważyć eliksir. Po niecałej godzinie profesor oznajmił, że zaraz
będzie chodził i oceniał eliksiry.
– Potter powiedz mi co dodałeś po
soku z figi? – zmierzył chłopaka srogim spojrzeniem.
– Dwie dżdżownice pokrojone na małe
kawałki – odpowiedział z satysfakcją Harry.
– Hmm a jaki kolor ma eliksir po
dodaniu śledziony szczura? – ponownie zadał pytanie nie spuszczając z niego
przeszywającego wzroku.
– Jasny zielony, a książkowo raczej
limonkowy – brunet podobnie jak wcześniej odpowiedział bez żadnej pomyłki.
– Interesujące… Dobra robota Clark – zwrócił się do dziewczyny,
a ona delikatnie się uśmiechnęła. Eliksiry uczniów z domu węża były idealne
albo na tyle dobre, że Snape nie musiał nikogo równać z ziemią. W
przeciwieństwie do gryfonów, tam zaczęła się walka o przetrwanie. Profesor
chodził i rzucał na prawo i lewo złowrogimi spojrzeniami i trudnymi pytaniami
na temat ważonego wcześniej eliksiru. Uczniowie próbowali odpowiadać i uniknąć
gniewu, ale tylko nielicznym się to udało.
– To jest chyba kpina! – zagrzmiał
mężczyzna na całą sale, a wszyscy podskoczyli w przerażeniu – Czy na innych
lekcjach też jesteście tak świetnie przygotowani? – zapytał i zajął swoje miejsce
na podwyższeniu.
W całej sali panowała cisza i nikt nie śmiał się odezwać,
nawet uczniowie domu Węża siedzieli cicho bojąc się swojego mentora.
– Na następne zajęcia każdy z was ma
przygotować esej na temat Eliksiru Skurczającego na dwie rolki pergaminu i nic nikogo
nie usprawiedliwi. To będzie czterdzieści procent waszego zaliczenia – powiedział,
a wszyscy zaczęli zapisywać potrzebne informacje, a następnie sprzątać po
zajęciach. Na Wielkiej Sali jak zawsze panował gwar. Dziewczyny zajęły swoje
miejsca i zajęły się jedzeniem.
– To jest chyba jakiś żart! – z
zamyślenia wyrwał ich Harry, który właśnie podszedł do stołu i zajął swoje
miejsce –Niby dlaczego my też mamy robić ten przeklęty esej skoro to Gryfoni są
głupi? – zapytał i zaczął nakładać sobie jedzenie na talerz.
Paulina bardzo zdziwiona podniosła głowę i kątem oka
spojrzała na także zszokowaną Agnes.
– No wiesz Harry, tak to już bywa –
brunetka wzruszyła ramionami nie wiedząc
co sensownego ma mu odpowiedzieć.
– Agnes daje mi korki i ani jej, ani
mi korona z głowy nie spadła – westchnął i spojrzał na blondynkę – Hermionie
też by nie spadła jakby podszkoliła tych... a zresztą nieważne uniosłem się –
machnął ręką i zaczął jeść.
Reszta obiadu minęła w spokoju, nie było żadnych wybuchów
gniewu czy innych sytuacji. Kiedy wszyscy już zjedli i wstali od stołu cała
siódemka udała się do klasy na zajęcia z Historii Magii. Nowy przedmiot nie
zachwycił młodych uczniów, ponieważ profesor zajmował się jedynie czystą
teorią. Robili notatki i dowiedzieli się, że na zaliczenie będzie tylko egzamin
pisemny, ponieważ Historii nie trzeba przedstawiać magicznie. Wszyscy oddalili
się do Wielkiej Sali, aby tam odrobić swoje prace domowe, bądź spędzić mile
czas. Agnes pisała zawzięcie swój esej na eliksiry, Paulina pomagała Harry’emu
złożyć kilka sensownych zdań na jego pergaminie. Zabini czytał swoją książkę „Dzieje
magii rok I”, a Draco zajmował się denerwowaniem innych uczniów. Oczywiście
tych, którzy nie należą do domu Węża. Po chwili ciszy Agnes dostała papierową
kulką w głowę. Jej wzrok rzucał Avadami na prawo i lewo, Draco wstrzymał oddech
i z lekkim przerażeniem spojrzał na blondynkę, która właśnie podniosła się ze
swojego miejsca.
– Draco lepiej będzie jak powiesz jej
kto to zrobił, bo jak nie to Ty oberwiesz. Wiesz o tym prawda? – zapytała
Paulina i uważnie obserwowała całą sytuacje.
– Yyy to był Finnigan – powiedział i
wskazał na chłopaka siedzącego przy stole Gryfindoru.
Blondynka jedną ręką podniosła ze stołu zgniecioną kartkę
i szybkim krokiem podeszła do chłopaka.
– Witam, panie przygłup Finnigan – warknęła i zmierzyła go groźnym
spojrzeniem.
– To nie miało być w ciebie – chłopak
od razu wypalił na swoją obronę.
– Zaklęciami też tak rzucasz na prawo
i lewo? Och wybacz, zapomniałam. Przecież wszystko wybucha ci na ryj! -
podniosła głos, a następnie stanęła mu na nogę tak, że chłopak krzyknął na całą
salę.
W momencie kiedy otworzył usta, blondynka wsadziła mu
zmiętą kartę do środka.
– Żeby to był ostatni raz debilu.
Zrozumiano? – zapytała, a on tylko kiwnął głową na znak zrozumienia.
Agnes uśmiechnęła
się do reszty i z godnością odwróciła się w kierunku swojego stołu. Kiedy szła,
aby zając swoje miejsce uderzyła Draco
otwartą ręką w tył głowy, a następnie zajęła swoje miejsce.
– A to za co?! – krzyknął i zaczął
pocierać miejsce gdzie otrzymał cios.
– Za to że żyjesz – powiedziała
Paulina i zaczęła się śmiać .
– Tak za to też, było się zając
swoimi lekcjami, a nie marnować czas na jakieś pierdoły – dodała Agnes i poprawiła
się na swoim miejscu.
– Czasami się was boje – do rozmowy
włączył się Harry.
– Nie ma czego, przecież nie zrobimy
nikomu krzywdy jeśli z nami nie zadrze – Paulina poklepała go po ramieniu i
serdecznie się do niego uśmiechnęła. Drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się z
hukiem, a na salę wbiegł profesor Quirell. Oczy wszystkich skierowały się na
niego.
– W lo-lo-chach jest T-troll! –
krzyknął, a następnie zemdlał.
Na całej sali zapanowała panika, wszyscy zaczęli krzyczeć
i przepychać się do wyjścia.
– Ciszaaaaaaaaa! – krzyknął dyrektor
i podniósł się ze swojego miejsca – Nie ma co panikować, prefekci odprowadzą
uczniów do swoich dormitoriów, a nauczycie udadzą się ze mną do lochów – powiedział
i powędrował do lochów wraz ze wszystkim uczącymi w tej szkole. Kiedy Wielka Sala
została opuszczona, dziewczyny podążały za grupką osób do swojego Pokoju Wspólnego.
– Co za tragedia, skąd on w ogóle wylazł
– powiedziała Agnes i głośno westchnęła.
– A mnie bardziej nurtuje pytanie z jakiej
paki oni trzymają w szkole trolla. Ta szkoła schodzi na psy – brunetka pokiwała
głową z rezygnacją. Po chwili dołączyli do nich Draco i Harry, którzy także
wlekli się za zbiorowiskiem Ślizgonów.
– Słyszeliście to? – zapytała Paulina
i spojrzała na wszystkich po kolei.
– Nie, a niby co? – zapytał blondyn i
zaczął się rozglądać jakby to pomogło mu coś usłyszeć.
Z damskiej łazienki dobiegał stłumiony płacz dziewczyny.
– Ktoś ryczy w łazience – powiedziała
Agnes i wzruszyła ramionami.
– Trzeba jej powiedzieć o trollu –
powiedział Harry i zaczął kierować się w stronę damskiej łazienki.
– No ja nie wierze. Potter i jego
bohaterstwo – westchnęła Paulina i podążyła za nim.
Kiedy cała czwórka była już prawie na miejscu zauważyli
wielkiego górskiego trolla idącego przez korytarz. Wszyscy jak jeden mąż schowali
się za zbroją stojącą na korytarzu.
– Myślę, że on już wylazł z lochów –
zapiszczał Draco i mocniej przyciągnął Agnes stojącą przed nim.
– Zamknij się Draco – syknęła Paulina
i zachichotała widząc jak blondyn ściska przyjaciółkę ze strachu.
– Nie mogę oddychać – wychrypiała
dziewczyna, a Draco wcale nie poluźnił uścisku.
– Wszedł do łazienki, trzeba tam iść
– powiedział Harry i wyszedł zza zbroi.
Kiedy otworzyli drzwi ich oczom ukazał się troll demolujący
wszystko swoją maczugą i Hermionę leżąca pod szczątkami drewna z kabin.
– Uciekaj! – dziewczyny krzyknęły i
złapały za swoje różdżki.
Harry podbiegł do trolla, a ten zamachnął się na niego z wielką
siłą. Harry uniknął zderzenia z maczugą, ale stwór złapał go drugą ręką. Potter
zawisł do góry nogami i jak tylko mógł unikał uderzenia.
– Trzeba zabrać mu tą maczugę! –
krzyknęła Agnes i spojrzała na stojącą obok przyjaciółkę.
– Wingardium Leviosa – Paulina
wypowiedziała zaklęcie i maczuga trolla zawisła nad jego głową. – Łap Harry’ego
– powiedziała do przyjaciółki, a Agnes podeszła bliżej trolla. W tym samym momencie
brunetka zrzuciła przedmiot na głowę trolla. Blondynka próbowała złapać Harry’ego
w locie, ale chłopak zwalił się na nią jak kłoda.
– Szybko! – krzyknęła Paulina,
ponieważ wielki troll stracił przytomność po dostaniu w głowę własną maczugą, a
teraz leciał prosto na Harry’ego i Agnes.
Chłopak wstał z
dziewczyny, a Draco pomógł jej pozbierać się z ziemi, po czym zaczęli biec w
stronę stojącej w drzwiach Pauliny. Dotarli w ostatniej chwili i kiedy
blondynka odwróciła się za siebie głośno odetchnęła.
– Całe życie przeleciało mi przed
oczami i mówię wam nie było ciekawe – powiedziała i głośno westchnęła.
Po chwili do łazienki wpadli nauczyciele i dyrektor
szkoły.
– Matko kochana co się stało? Możecie
mi to wyjaśnić? – zapytała profesor McGonagall i spojrzała na wszystkich
stojących w łazience.
– Szliśmy do swoje... – zaczął Harry,
ale przerwała mu podnosząca się z podłogi Hermiona.
– To moja wina, usłyszałam o trollu i
myślałam, że dam mu rade bo dużo o nich czytałam, ale się myliłam, a oni mnie
uratowali – powiedziała i wygładziła swoje zabrudzone szaty.
– Minus pięć punktów dla Gryffindoru
– powiedziała profesor i zmierzyła dziewczynę chłodnym spojrzeniem –
Dwadzieścia punktów dla Slytherinu, dla każdego z was po pięć za wyjątkowe
szczęście, nie wszystkim pierwszorocznym udałoby sie przeżyć spotkanie z
dorosłym trollem górskim. – powiedziała i wyszła z łazienki.
Snape spojrzał na
swoich uczniów i kiedy Harry zauważył ranę na jego nodze, profesor szybko ją
zakrył.
– A teraz do swojego dormitorium, ale
to migiem – powiedział i tak samo jak profesor McGonagall wyszedł z łazienki.
Szybkim krokiem dotarli do lochów, wypowiedzieli hasło i znaleźli
się w pokoju Wspólnym. Ich miejsca były wolne jakby napisali na nich
rezerwacje, nikt tego nie skomentował tylko zajął swoje miejsce.
– Wiecie co mnie ciekawi? – zapytał
Harry i spojrzał na wszystkich dookoła – To chyba Snape wypuścił tego trolla –
dodał, a wszyscy spojrzeli na niego jakby właśnie zaczął gadać po chińsku.
– Chyba za mocno uderzyłeś o Agnes
jak spadałeś – zaśmiał się Draco.
– Nie, ja nie żartuje. On miał ranę
na nodze jak przyszedł do nas do łazienki – pokazał miejsce na swojej nodze,
gdzie profesor został zraniony.
– Ale dlaczego miałby go wypuścić? –
powiedziała Paulina – Przecież jest nauczycielem. Po co miałby to robić?
– Nie wiem, ale coś mi tu śmierdzi –
powiedział Harry – I powinniśmy się dowiedzieć co.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Wchodzę tu bez większych nadziei na nowy rozdział, a tu takie zaskoczenie. Ciekawie opisałyście całą sytuację z trolem i podejrzenia Harr'ego - cudne. Fajnie, że nie jest takim 100% ślizgonem i zostawiłyście mu troche dawnego charakteru.
OdpowiedzUsuńGryfoni tracący punkty na eliksirach praktycznie za nic - my love :D
Pozdrawiam i życzę weny
Dora <3