Kiedy lekcje się skończyły, wszyscy wyszli na świeże powietrze. Dzień
zapowiadał się pięknie, pomimo delikatnych podmuchów zimnego wiatru, na dworze
nadal było dość ciepło.
– Nie dość, że mamy tyle nauki, to jeszcze musimy odbywać szlaban u Filcha.
Po prostu pięknie – powiedział Draco i siadł na kamieniu porośniętym sporą
ilością mchu.
– A tak właściwie dziewczyny, co wy tak zawzięcie czytałyście w
przerwach pomiędzy lekcjami, nawet na obiedzie was nie było? – zapytał Harry i
po lekkich przepychankach z blondynem także zasiadł na kamieniu.
Brunet
zaczął się mościć na siedzeniu jak kot, a jego towarzysz przewrócił tylko
teatralnie oczami.
– Czytałyśmy o Flamel'u i wiecie czego ciekawego się dowiedziałyśmy?
Wynalazł Kamień Filozoficzny i właśnie dlatego, razem Agnes, myślimy, że to odebraliście
razem z Hagridem z Banku Gringota. To nie mogło być nic innego jak ten kamień –
brunetka odpowiedziała, a przyjaciółka
pokiwała jej głową na znak zgody.
– Mniejsza o to, za dwa dni jedziemy na przerwę świąteczną – wtrącił
się blondyn, a wszyscy spojrzeli na niego jak na kogoś z innej planety.
– Człowieku, czy ty czasem myślisz o czymś innym niż o swoim tyłku? –
zapytała Agnes i ze zrezygnowaniem pokiwała głową – Dla ciebie Kamień Filozoficzny
to jest nic? – spojrzała na niego jak na kretyna, a następnie przetarła dłonią
swoje czoło.
– Czasami mnie irytujesz wiesz? –
usłyszała Agnes w odpowiedzi – A w sumie,
to nie czasami, tylko zawsze – odpysknął w jej stronę, a dziewczyna podeszła do
niego tak blisko, że dzielił ich teraz tylko krok.
– Taka już moja praca, a jak się nie podoba, to może wreszcie
zakończymy tę znajomość? – odpowiedziała z uśmiechem na ustach.
– Jestem pełen podziwu dla waszej dwójki, dziś minął już prawie cały
dzień, a wy się jeszcze nie pokłóciliście – Harry zaśmiał się i szeroko
uśmiechnął do Pauliny – Trzeba dziś zrobić Ron’owi jakiś psikus, to że mamy
szlaban nie może mu ujść płazem – dodał i rzucił kamień do wody.
– Że co proszę? – zapytała zaskoczona Paulina – Czy właśnie usłyszałam,
że nasz bohater i święty Harry Potter chce zrobić kawał innemu koledze ze
szkoły. No szczyt chamstwa. A tak naprawdę, to też nad tym myślałam. Co wy na
to, żeby wystraszyć go jak będzie wracał do swojej wieży – dodała i rozejrzała
się po zebranych.
– Tak, to jest bardzo dobry pomysł, przebierzmy się za coś i po sprawie
– wtrącił się Harry i przybił sobie piątkę z brunetką.
***
Cała czwórka Ślizgonów czekała zaczajona na rudzielca, który będzie
wracał ze swojej kary z McGonagall . Oprócz kary z woźnym, dostali także te ze
swoimi opiekunami. A że ich opiekunem był Snape, nie musieli na nie uczęszczać.
Kiedy Gryfon odbywał swoją karę oni
zajęli dobre miejsca, aby wyciąć mu jakiś numer. Nikt nie zadziera ze Ślizgonami,
i to jeszcze jakimi Ślizgonami, każde z nich posiadało nazwisko i dobrą
pozycje.
– Czy wy też to słyszeliście? To chyba któryś z nauczycieli –
wyszeptała Agnes, a wszyscy spojrzeli po sobie w panice.
Było już po
ciszy nocnej i żadne z nich nie powinno się tutaj szwędać. Paulina zbladła na
twarzy, znowu wpadnie w tarapaty i nie będzie to dobrze wyglądać w papierach.
Od dziecka unikała kłopotów, to Agnes i Draco zawsze byli tymi, którzy coś
naskrobali, ale brunetka zawsze unikała takich akcji gdy wiedziała że okażą się
fiaskiem.
– Nie chce kolejnego szlabanu, a nasi to nas chyba zabiją jak nam znów
punkty odbiorą – wyszeptała Paulina i zaczęła się powoli wycofywać.
– Dobra, zwiewamy tędy bo inaczej się nie da – powiedział Draco i
pchnął wszystkich na ruchome schody. Poczuli lekkie szarpnięcie, a następnie ruszyli
do celu. Kiedy zeszli już ze schodów stanęli przed kolejnym wejściem.
– To jest trzecie piętro – powiedział Harry i głośno nabrał powietrza.
Draco nie
przejął się tym zbytnio i ruszył do przodu. Dopiero kiedy uchylił drzwi i
zauważył, że nikt nie podąża za nim, odwrócił się do reszty.
– Co ty robisz ciołku, nie można nam tam wchodzić, za to grozi
wyrzucenie ze szkoły matole – powiedziała Agnes i popukała się po głowie.
Coraz wyraźniej
słyszeli dochodzące zza ich pleców dźwięki.
– Albo Cię wywalą, oczywiście jak ktoś się dowie, że tu byliśmy, a nikt
się nie dowie, albo za kilka sekund złapie nas jakiś nauczyciel, odbierze nam
punkty, a Ślizgoni rozerwą cię żywcem – powiedział i uważnie przyjrzał się
przyjaciółce – Więc jak wolisz, żeby nasi rozerwali Cię na strzępy i rozrzucili
twoje truchło po błoniach, czy wchodzisz do środka i nic się takiego nie
stanie?
– Niech Ci będzie, choć raz w życiu powiedziałeś coś z sensem –
wyszeptała i popchnęła go, aby wszedł do środka.
Kiedy drzwi
się za nimi zamknęły zauważyli, że na korytarzu jest ciemno, a ponad to
wszędzie unosi się duża warstwa kurzu. Żadne z nich nie zdziwiło się na ten
widok, ponieważ nikt tutaj nie wchodził, nawet skrzaty tu nie sprzątały. Zrobili dwa kroki i tuż za rogiem usłyszeli
ciche miauknięcie. Wszyscy odwrócili się w tamtą stronę w tempie
natychmiastowym i zauważyli, że na końcu korytarza siedzi kotka woźnego, pani
Noris. Wiedzieli, że skoro kotka znajduje się na tym piętrze, to jej pan pewnie
też gdzieś się tu szwęda.
– Biegiem! – krzyknął Harry i wszyscy jak jeden mąż zaczęli za nim
podążać.
Po
kilkudziesięciu sekundach biegu Draco wpadł na zdyszanego Harry’ego, na
blondyna wpadła Agnes, a Paulina próbując wyhamować uderzyła w już zaistniałą grupę i wszyscy jak jeden mąż
przewrócili się na podłogę. Po huku przy upadku usłyszeli na początku głuchą
ciszę, a następnie głośne miauknięcie i tupot kocich łap o posadzkę. W jednej
sekundzie podnieśli się i stanęli przed drzwiami.
–Jest zamknięte – powiedział Harry tak wysokim głosem jakby właśnie
stracił swoją męskość.
– Dobra, odsuńcie się – powiedziała Paulina i podeszła do drzwi, a
następnie wyjęła różdżkę, którą nakierowała na zamek – Alohomora –
wypowiedziała zaklęcie i usłyszała dobrze znane kliknięcie.
Kiedy otworzyła
komnatę wszyscy wpadli do niej, mocno oparli się o drzwi i zaczęli dyszeć po
przebytym biegu.
– Co tu tak śmierdzi? – zapytał Draco, a Agnes złapała go mocno za rękę
– Co ty robisz? Chyba nie musisz się tak bać co? – dodał i podniósł wzrok na
przyjaciółkę.
Dopiero
wtedy zauważył, że ta nie jest wystraszona, tylko doszczętnie przerażona i
pokazuje coś ręką przed siebie. Zdziwiony odwrócił głowę i sam instynktownie
mocniej złapał jej rękę.
– O w mordę kopane – usłyszeli szept Pauliny i po sekundzie wielki pies
z trzema głowami rzucił się w ich stronę.
Bydle było wielkie, przewyższało ich
o kilkadziesiąt stóp, a ponad to jego trzy głowy były wyposażone w setki zębów.
Zaczął kłapać paszczami i niebezpiecznie zbliżać się do przerażonych uczniów. Z
każdego pyska lała się ślina, a wielkie oczy były zwrócone na nich. Wszyscy zaczęli
krzyczeć, a dziewczyny zaczęły szarpać się z drzwiami. Cała czwórka wybiegła z
komnaty i resztkami sił próbowała zamknąć za sobą drzwi, ponieważ pies włożył tam swoją głowę. Kiedy wszyscy
oparli się o drzwi całym ciężarem ciała, dopiero wtedy udało się je zamknąć. Po
ujściu z życiem, wszyscy razem puścili się pędem do swojego dormitorium. Gdyby
koś mógł zliczyć czas w jakim dostali się do sypialni, pewnie pobiliby nie
jeden rekord świata. Kiedy wbiegli do pokoju wspólnego nieśpiący jeszcze prefekci
zerwali się na równe nogi.
– Co wy tu jeszcze robicie? – zapytał jeden z nich i zmierzył ich
wszystkich uważnym spojrzeniem.
– Yyy no bo my – Agnes zaczęła się jąkać, ale po chwili zorientowała
się co robi i głośno odkaszlnęła – Idziemy do swoich pokoi, bo co? – zapytała
buńczucznie i z godnością podniosła głowę, aby pokazać mu, że wcale nie ma
zamiaru się przed nim tłumaczyć, a przede wszystkim się go nie boi. Co jak co,
ale jej ojciec nie byłby dumny, że się jąka, nawet po tym jak uciekała przed
wielki psem.
– Bo to gówniaro, że powinniście być już dawno w łóżkach i śnić o
jednorożcach – powiedział i krzywo na nich spojrzał.
– Słucham, co do niej powiedziałeś? Gówniaro? Czy tylko mi się
przesłyszało? – zapytała Paulina, a jej głos ociekał wściekłością.
Dziewczyna,
tak jej przyjaciółka, szybko odsunęła na bok wielkie bydle ze swoich myśli, a
na czele stanęła jej godność i jej bliskich.
– Wypad do pokoi bo Snape się o tym dowie – chłopak warknął i zmrużył
oczy.
– David, uspokój się – usłyszeli głos jakiejś dziewczyny i spojrzeli
się w jej stronę.
– Nie wtrącaj się do tego, to jest sprawa między mną, a nimi Emilii –
powiedział i głośno westchnął.
– To nie jest dobry pomysł – szepnęła i uważnie spojrzała na stojących
uczniów. Dobrze wiedziała kim są i że nie będzie to jedna z tych rozmów, które
zakończą się tym, że prefekt odeśle ich do swoim pokoi, a oni pójdą ze spuszczonymi
głowami.
– I co, myślisz, że ucieszy się, że obdarzył zaufaniem kogoś i nadał mu
miano prefekta, a on nawet nie potrafi porządnie wykonać swojego obowiązku. Jakoś się wydostaliśmy, a
ty powinieneś pilnować abyśmy byli w łóżkach – powiedział brunetka i szyderczo
się do niego uśmiechnęła.
– A mnie ciekawi kto robił obchód, skoro nie zauważył, że dwa pokoje są
zupełnie puste – do rozmowy wtrąciła się Agnes – Co Ty z nią robiłeś? – dodała
i zaśmiała mu się prosto w twarz.
Starszy
chłopak zrobił się czerwony na twarzy, ale jednak nie odezwał się ani słowem,
ponieważ pierwszoroczni miele racje, zaniedbał swoje obowiązki i na pewno nie
chce żeby opiekun domu się o tym dowiedział.
– Dobrze, po prostu idźcie do pokoju, mam nadzieje, że nikt się nie
dowiedział i nikt was nie nakrył.
– Oczywiście, że nie, za kogo ty nas masz – powiedział Draco i zaczął
zmierzać do pokoju powolnym i dostojnym krokiem.
Tylko jedyny
Harry był w szoku, że udało im się wyjść z tego bez żadnych konsekwencji. Cała
czwórka udała się do swoich pokoi i szybo położyła się spać, aby rano mogli
pogadać o tym co zaszło na trzecim piętrze.
***
– Draco o czym ty bredzisz? Nie możemy nikomu powiedzieć o tym co
zobaczyliśmy na trzecim piętrze, ponieważ nas tam nawet nie powinno być durniu
– powiedziała Agnes i wzięła kilka głębokich wdechów – Wyprzyj to ze swojego
umysłu i już po problemie, nie będziesz miał koszmarów – dodała i szyderczo się
do niego uśmiechnęła.
– Mam koszmary tylko wtedy gdy widzę twoją twarz we śnie – odpysknął i
odwrócił się od blondynki, jakby nie była godna tego, aby mógł zaszczycić ją
chociażby jednym spojrzeniem – No, ale przecież…
– Absolutnie nie. Zgadzam się z Agnes, to musi pozostać tylko dla nas,
nie ma sensu żeby kogoś wtajemniczać , nawet Zabini’ego. Nie było go tam,
trudno. Im mniej wie, tym lepiej śpi – powiedziała Paulina i ugryzła ciastko ze
swojego talerza – A tak na marginesie, to razem z Agnes gadałyśmy i stwierdziłyśmy,
że ten wielki, ohydny pies, musi strzec czegoś ważnego, jak na przykład
Kamienia Filozoficznego – dodała i spojrzała na chłopaków, którzy patrzyli na
nią jakby wyrosła jej druga głowa.
Czy ja muszę
się przyjaźnić z debilami, pomyślała, ale nie powiedziała tego na głos,
ponieważ już widziała smutą miną Harry’ego i fochy Draco.
– Co za debile – powiedziała Agnes, a Paulina delikatnie się
uśmiechnęła, ale szybko ukryła to za maską obojętności, którą tak samo jak
dwójka jej przyjaciół, uczyła się od dziecka. Przyjaciółka wyręczyła ją w tak
gustowny sposób, że chłopcy nawet nie pomyśleli, że przez jej myśli przebiegło
to samo stwierdzenie.
– Na Merlina Agnes, czy ty musisz być tak prostolinijna, ojciec nie
nauczył Cię jak zachowują się arystokraci? – powiedział oburzony Draco i głośno
westchnął.
– Mnie nauczył, nie wiem jak ciebie, bo po twojej twarzy można wywnioskować,
że nie za wiele dotarło do tego pustego łba. Tak dla jasności, jedyną twoją
ripostą jest to, że twój ojciec się o tym dowie – Agnes powiedziała z powagą na
twarzy i upiła łyk soku dyniowego, który tak kochała.
–Super – zaczął i spojrzał na przyjaciółkę, która
właśnie odstawiła szklankę na stół.
– Jakbyś mnie potrzebowała będę w bibliotece – powiedziała do Pauliny,
która skinęła jej głową, a następnie odeszła bez słowa.
– Hej, o czym tam sobie gawędzicie? – zapytał Blaise, który właśnie
podszedł do stołu i zajął wcześniej zajmowane przez Agnes miejsce.
– Czy właśnie Agnes nie odpowiedziała standardowym tekstem do Draco,
czy ja mam jakieś braki? – zapytał Harry i spojrzał na Draco, który siedział i
nic nie mówił.
– Ty zawsze masz braki – powiedział nowo przybyły Ślizgon.
– Po prostu Draco teraz przegiął i to są tego konsekwencje, brawo mój
drogi kuzynie – odpowiedziała i pokiwała
ze zrezygnowaniem głową.
– No, ale oni zawsze się kłócą – westchnął Harry, a jego mina mówiła,
że jest zmieszany i nie wie o co chodzi.
– Tak, ale kłócą się o pierdoły, a teraz Draco pociągnął jej wychowanie
i podważył to, że jest arystokratką i to by było na tyle – powiedziała, a
następnie otworzyła książkę i zaczęła czytać.
***
Wszyscy siedzieli w Pokoju Wspólnym, jak zawsze po skończonych lekcjach,
i odpoczywali po ciężkim dniu. Paulina siedziała zadowolona, ponieważ wszystkie
przedmioty zaliczyła na wybitny. Harry był zadowolony ze swoich ocen, chociaż
nie były one zbyt dobre, ale cieszyło go tylko to, że zdał i nawet eliksiry
poszły mu lepiej niż myślał.
– Agnes, dziękuje za eliksiry – powiedział Harry, a blondynka
uśmiechnęła się do niego i kiwnęła mu twierdząco głową.
– Zaliczyłam eliksiry na wybitny – wszyscy usłyszeli skrzekliwy głos
Pansy i odwrócili się w jego kierunku bo dziewczyna akurat wchodziła do pokoju.
Szybkim
krokiem podeszła do kanapy, na której siedziały dziewczyny i wzięła głęboki
wdech – To zupełnie tak jak ty Clark – dodała i sztucznie się do niej
uśmiechnęła.
– I co w związku z tym? – odezwała się Paulina i zmierzyła ją od góry
do dołu.
– Może Agnes nie jest aż tak dobra w eliksirach, ja też mogę pomóc Harry’emu
w nauce. W końcu mam taką samą ocenę jak ona – dziewczyna mówiła to tak, aby
każdy kto siedział w Pokoju mógł to usłyszeć.
– Co tu się dzieje? Słychać was w całym domu – powiedział Draco, który
właśnie dołączył do reszty.
Spojrzał na
Agnes, ponieważ dokładnie słyszał co się tu działo. Dziewczyna nie obdarzyła go
nawet jednym spojrzeniem. Podniosła się, stanęła naprzeciwko Parkinson i uważnie
jej się przyjrzała. Paulina oczami wyobraźni widziała już jak dziewczyna
dostaje w twarz, ale blondynka zaskoczyła wszystkich, którzy siedzieli.
– Oczywiście Pansy, jeżeli Harry będzie chciał to możesz go uczyć, nie
będę podważać twojej wiedzy na temat eliksirów. Skoro czujesz się na siłach,
aby go uczyć to proszę bardzo, droga wolna, a teraz pozwolisz, ale udam się do
swojego pokoju – powiedziała i minęła zaszokowaną dziewczynę. Harry otworzył
buzie ze zdziwienia, a Paulina siedząca obok niego mimowolnie zamknęła ma usta
swoją ręką i odprowadziła zdziwionym spojrzeniem Agnes.
– Co, co to było? – zapytał Harry i spojrzał na Paulinę, która była
równie zaszokowana co on, ale nie pokazywała tego całemu światu.
– To była czysta arystokracja, którą mi pokazała – odezwał się Draco,
tak cicho jak tylko potrafił, a następnie usiadł koło Pauliny – Namieszałem co?
– zapytał, a ta tylko kiwnęła mu głową, że się z tym zgadza.
– Zrób coś z tym, bo ona pozwoliła sobie pojechać Parkinson. Zobacz jak
ta dziewucha się tym szczyci, Agnes zaraz straci pozycje i wtedy to już będzie
dramat. Módl się do Merlina żeby nie
pociągnęła nas za sobą – powiedziała i wskazała na Pansy, która właśnie z
wielkim zapałem opowiadała wszystkim to co się zdarzyło chwile temu.
– Dobra załatwię to – westchnął i skierował się do pokoju dziewczyn.
Delikatnie
zapukał w drzwi, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Głośno westchnął i zajrzał
do środka. Dziewczyna leżała na łóżku i czytała książkę, a wolną ręką bawiła
się swoim rodowym pierścieniem. Blondynka wiedziała, że jeżeli przekręci go na
palcu jej ojciec dowie się, że potrzebuje jego pomocy, albo jest w jakiś
mocniejszych tarapatach.
–Agnes – chłopak zamknął drzwi i oparł się o nie.
Ślizgonka
spojrzała w jego stronę i ponownie zaczęła czytać
– Przecież wiesz, że nie o to mi chodziło – ponownie przemówił po
chwili ciszy.
Atmosfera
była taka, że bez problemy siekiera zawisłaby w powietrzu.
– Nie, nie wiem i nie chce wiedzieć. A jeżeli to wszystko co chciałeś
powiedzieć to bądź łaskaw i zostaw mnie samą. Chce poczytać – dziewczyna wstała
i usiadła na łóżku odkładając książkę obok siebie.
Z tego co
Draco mógł zauważyć była to następna księga o eliksirach.
– Nie, nie wyjdę bo oboje wiemy, że nie chcesz. Po prostu przestań się
boczyć bo doskonale wiesz, że nie miałem tego na myśli. Samo wypłynęło –
chłopak wzruszył ramionami i uważnie obserwował każdy ruch Agnes.
– Następnym razem, proszę Cię, niech nie wypływa bo po prostu strzelę
Ci w głupi ryj – blondynka podniosła się i podeszła bliżej do przyjaciela.
– Super.
– Fajnie.
– Ekstra.
– Zarąbiście, a teraz naprawdę idź bo chce się spakować. Jutro jedziemy
na święta do domu – powiedziała, a chłopak mimowolnie się uśmiechnął.
Blondynka
odpowiedziała mu tym samym, a następnie odwróciła się i wyciągnęła z pod łóżka
swój kufer. Kiedy Draco wyszedł z pokoju zaraz po nim weszła Paulina, która tak
jak jej przyjaciółka, zaczęła pakować się do domu. Jutro jest ostatni dzień w
szkole i będzie mogła zobaczyć się z rodzicami.
***
Był środek nocy kiedy obie dziewczyny przebudziły się na swoich łóżkach
i w gotowości trzymały swoje różdżki. W
całym pokoju panował mrok więc nie wiedziały kto wszedł do ich pokoju. Do łóżka
Pauliny podeszła jedna z postaci, ale dziewczyna od razu zerwała się na równe
nogi i wycelowała różdżkę.
–Kim jesteś i czego chcesz? – zapytała.
Agnes powoli
podniosła się z łóżka i już celowała swoją różdżką w drugą postać.
– Lumos – powiedziała i w pokoju się rozjaśniło.
Przed blondynką
stał przerażony Harry, a przed Pauliną, zszokowany Draco.
– A wam co się stało? – zapytał Draco, a Paulina zapaliła wszystkie
świece w komnacie.
– Nam? To wy tu wparowaliście – odpowiedziała i usiadła na łóżku – Co
się stało? – zapytała i odłożyła różdżkę.
– Harry powiedział, że znalazł coś fascynującego i musi nam to
koniecznie pokazać – odpowiedział Draco, a następnie spojrzał na Agnes, która
tak samo jak Paulina odłożyła swoją różdżkę i założyła na palec pierścień
rodowy.
– Radzę ci go nie zdejmować bo kiedyś go zgubisz – powiedział, a ta
kiwnęła tylko głową.
– Akurat w środku nocy chcesz nam coś pokazać? – zapytała brunetka i
spojrzała na Harry’ego z politowaniem w oczach.
– No chodźcie – powiedział i wypchnął całą czwórkę na korytarz.
Po krótkim
spacerze znaleźli się pod niewielkim drzwiami. Kiedy brunet pchnął je i cała
czwórka weszła do środka w komnacie nie było nic więcej oprócz wielkiego
lustra.
– Harry naprawdę chciałeś pokazać nam wielkie lustro – powiedział Draco
i już chciał wyjść z komnaty.
– Nie, zobacz tam są moi rodzice – powiedział i pchnął blondyna przed
zwierciadło. Dziewczyny spojrzały po
sobie ze zdziwieniem i u obydwóch w głowie pojawiła się myśl, że Harry chyba
czasami ma nierówno pod sufitem. Jak mogą być tam jego rodzice skoro oni nie
żyją.
– O kurde, to lustro pokazuje przyszłość czy co? – zapytał zdziwiony i
jednocześnie uszczęśliwiony Draco.
– Nie, bo moi rodzice nie żyją – westchnął Harry, a Paulina razem z
Agnes spojrzały z wielkim politowaniem na młodego Malfoya – Ale widzisz ich?
– Nie, niestety Harry – powiedział blondyn i cały czas patrzył na
odbicie w lustrze.
– No chodź zobacz, tu stoją – powiedział Harry i pokazał za siebie
ręką.
– Nie, przykro mi. Widzę tylko siebie.
To ja siedzący na tronie ze złota, a koło mnie piękne kobiety, usługują mi. Jestem chyba Ministrem Magii. Tak, zdecydowanie jestem Ministrem Magii
– powiedział i szeroko się uśmiechnął.
– Co ty bredzisz? – zapytała Agnes i podeszła do blondyna.
Nic z tego
co mówił nie ukazało jej się w lustrze, ale za to widziała samą siebie, która
odbiera nagrodę Mistrza Eliksirów – Co to jest? – zapytała, zdziwiona ponieważ
od zawsze marzyła o tym, aby zostać Mistrzem tak jak jej ojciec i odziedziczyć
firmę po tacie.
Po chwili
konsternacji spojrzała na Paulinę pytającym wzrokiem. Dziewczyna podeszła i
stanęła przed zwierciadłem, obraz delikatnie zadrgał, a ona zobaczyła siebie
tańczącą na balu z jakimś przystojnym chłopakiem. Potem powoli mężczyzna klękną
przed nią, pocałował jej rękę, a na jej palec wsunął cudowny pierścionek.
Zdziwiona brunetka spojrzała na swoją rękę, a następnie na całą trojkę, która stała
i jej się przyglądała.
– Każdy z was widział co innego? – zapytała, a wszyscy jak jeden mąż
kiwnęli jej głowami na znak zgody i dalej patrzyli na nią jakby właśnie ona
miała oświecić ich umysły – Już chyba wiem co to jest. To zwierciadło Ain
Eingarp. Pokazuje najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienia naszego serca.
Tylko najszczęśliwszy człowiek na świecie mógłby używać go jak zwykłego lustra
– wytłumaczyła wszystkim, a następnie zaczęła obserwować zmiany w minach jej
przyjaciół.
W oczach
Draco zobaczyła rozczarowanie i wielki zawód. Tęsknotę pomieszaną ze łzami w
oczach Harry’ego i wyzwanie w oczach
Agnes. Brunet szybko odwrócił głowę w drugą stronę, głośno westchnął i usiadł
naprzeciwko zwierciadła.
– Jak chcecie to możecie już iść. Ja tu jeszcze trochę posiedzę –
wyszeptał nawet na nich nie patrząc.
– Dobrze Harry, ale nie siedź tu za długo bo możesz postradać zmysły.
Zwierciadło nie odda Ci rodziców chociaż byś chciał, ono tylko ci ich pokaże –
powiedziała Paulina i delikatnie poklepała go po ramieniu, kątem oka zauważyła
jak Agnes razem z Draco dyskretnie wychodzą z komnaty.
– Wiem, ale nie mam żadnej rodziny, na którą mógłbym liczyć – westchnął
i otarł jedną spływającą łzę po jego policzku.
– Harry, teraz my jesteśmy twoją rodziną. Ja, Agnes i Draco. Na nas
zawsze możesz liczyć. Wiem, że może nie taką rodzinę sobie wyobrażałeś, ale to
zawsze coś – wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego, na co chłopak
odwzajemnił się tym samym.
– Dziękuję, ale idź już. Zaraz do was dołączę – powiedział – Chce
przemyśleć kilka spraw – dodał, a Paulina kiwnęła mu głową na znak zgody, a
następnie wyszła z pokoju.
Agnes z
Draco właśnie byli w trakcie lekkiej sprzeczki, kiedy dziewczyna to zobaczyła
mimowolnie się uśmiechnęła bo pomimo tego, że ma rodziców i wielką rodzinę, to
nie oddała by tej dwójki nigdy w życiu.
– To co, możemy iść czy macie zamiar obudź cały zamek? – zapytała, a
oni odwrócili się w jej stronę, a następnie bez słowa zaczęli podążać do
lochów.
Brunetka
ruszyła za nimi i ponownie się uśmiechnęła. Oni chyba nigdy nie przestaną się
przekomarzać pomyślała i pokiwała głową z lekkim zrezygnowaniem.
Ten blog jest super. Historia jest prowadzony w dobry sposób, nie odbiega od kanonu - nie ma nie wiadomo jakich rzeczy, jest po prostu przystosowana do tego jak by to wyglądało gdyby Harry był Slytherinie. Postacie są ciekawe, Harry w końcu nie jest tak niedouczony, ponieważ ktoś w końcu mu z tym pomaga i ma po prostu przyjaciół, którzy są dla niego jak rodzina oraz potrafi się w końcu postawić innym. Są to rzeczy, których często brakowało oryginalnym. Powiem tyle. Oby tak dalej i mam nadzieję, że kolejny rozdział niebawem.
OdpowiedzUsuń